Postanawiać? Zdecydowanie! Kończy się rok, więc niech się skończy jakieś błędne koło przyzwyczajenia, z którego nie możemy się uwolnić. Jedni chcą rzucić palenie, ktoś inny chce zrzucić kilka kilogramów. Czasu się niestety nie udaje póki co, cofnąć. Koła przyzwyczajeń kręcą się więc dalej i dalej. Co robić by się tym razem udało?
Znam sposób, żeby przynajmniej poczuć różnicę. Zobaczyć, że może być inaczej i to dzięki nam samym. Wystarczy zrozumieć łańcuszek zależności, który dotychczas układał się nieświadomie dla naszego zdrowia w niekorzystnym kierunku. Możemy przełożyć go na dobrą stronę, a w przyszłości do tego wracać lub bardziej świadomie nie dać się ponieść w kierunku zaburzeń zdrowia, czy choroby mniej lub bardziej poważnej.
Zwykle twarde zastosowanie się do próby zmiany codziennej diety w ciągu trzech tygodni daje wymierne efekty. Nie można się więc z tym nie zgodzić, że to działa. To jest także kwestia ciekawości spróbowania skuteczności wpływu naszej codziennej diety na samopoczucie, jak to odbierze otoczenie, tego jak poprawi się nasz sen, czy znajdziemy ochotę do działania, wysiłku, podejmowania wyzwań.
Niby niewiele, ale jeśli wykazać się odpowiednią cierpliwością to naprawdę efekty będą miłe do obserwacji. O co tak naprawdę przez te trzy tygodnie chodzi? O trzy rzeczy.
Pierwsza rzecz: wyrzucamy z codziennej diety wszystko to, co choćby potencjalnie nie jest dla zdrowia korzystne i może prowadzić do gromadzenia się w organizmie szkodliwych metabolitów. Utrudnia to bowiem powrót do zdrowia w chwili choroby, powoduje namnażanie się patologicznej mikroflory jelitowej, a ta dodatkowo produkuje swoje toksyny, które potem szkodzą krążąc we krwi. Głównie takim szkodliwym wpływem cechują się współczesne wyroby mięsne i nabiałowe. Pomijam fakt nieuświadomionej alergii na laktozę, składniki chemiczne dodawane do nabiału, pasz dla kur, zwierząt, antybiotyki, środki konserwujące, hormony itd. Ostatecznie nic się złego nie stanie jeśli przez te dwa, czy trzy tygodnie twardo odstawimy każdy rodzaj mięsa i nabiału. Tak na próbę. Zbyt wiele osób było zadziwionych tym, jak bardzo lepiej się poczuły po takim kroku, abym o tym nie pisał. W sumie nie jest to wielkie wyrzeczenie, aby nie jeść jogurtów, czy jakiegokolwiek mięsa przez trzy tygodnie. Gorzej, jeśli trzeba ugotować obiad dla całej rodziny. Wtedy jednak jemy wszystko poza mięsem i nabiałem. Można poprosić rodzinę o wsparcie w eksperymencie. Ważne, aby samemu nie skusić się choćby na mleko dolewane do kawy. Zwykle bowiem ta niewielka dawka wystarczy, aby podtrzymywać stan alergii na laktozę, a o którą nawet siebie nie podejrzewamy…..
Innym elementem, który koniecznie trzeba usunąć z codziennego menu jest cukier. Szczególnie ten dodawany kilka razy po kilka łyżeczek do kawy, czy herbaty. Można? Można! Po kilku dniach bez słodzenia już nawet dodanie łyżeczki cukru wydaje się, że robi z herbaty czy kawy słodki syrop. Znajomi sami mówili mi, że dziwili się, jak mogli coś takiego tyle lat pić. Dzieciom dodaje się cukier do herbaty, aby zachęcić je do wypicia gorzkiego napoju. Jednak dorosła osoba wie, że lepiej czuje się smak kawy, czy herbaty jeśli nie jest słodzona. Wszystko oczywiście to kwestia smaku i gustu…. Być może dlatego producenci dodają cukier do 85% produktów kupowanych w hipermarketach. Nawet w keczupie jest jego całkiem sporo. Nie mówiąc o napojach gazowanych…….
Warto zrezygnować z takiej porcji cukru i poczekać na reakcję. Obserwować na co będziemy mieli ochotę po dwóch, trzech tygodniach.
Ze swojego doświadczenia wiem, że sama rezygnacja z tak dodawanego cukru pozwala stracić kilka kilogramów w ciągu paru miesięcy. Bez dodatkowych działań. Wystarczy tylko zrezygnować z cukru i tych produktów, które go zawierają.
Druga rzecz, to jemy tylko to, co na pewno nie powinno szkodzić. Mało takich produktów, ale trzeba spróbować. Głównie będą to świeże, surowe warzywa w postaci surówek, blendowanych koktajli, czy kiszonek własnoręcznie przygotowanych z warzyw kupionych od rolnika. Takie bowiem mają mniejszą szansę na stosowanie masowo chemii w uprawie.
Za to nie ma sobie czego żałować kaszy jaglanej, ciemnego ryżu i tego typu produktów. Może być tam sałatka ziemniaczana, czy śledziowa. Osobiście polecam właśnie śledziową, bo zawiera cenną cebulę i oliwę. Generalnie bardzo ważne jest spożywanie zrównoważonych proporcji pokarmów zawierających kwasy omega-3 i omega-6. Ostatecznie można posiłkować się tymi w kapsułkach. Podobnie jak witaminą D3, której prawidłowy poziom ułatwia zachowanie równowagi w mikroflorze jelitowej i zwiększa siły odpornościowe organizmu.
Z warzyw najbardziej ucieszą się nasze jelita jeśli znajdzie się tam kiszona kapusta, ogórki, buraczki, seler naciowy, imbir, czosnek, cebula, chrzan itd. Bardzo ważne są też naturalne przyprawy: kurkuma, oregano, cynamon, kminek, tymianek itd.
Herbatki też powinny być zróżnicowane, aby unikać wypijania kilka razy dziennie zielonej. Warto więc sięgnąć po herbatę z hibiskusa, czystka, morwy itd.
Trzecia rzecz to aktywność fizyczna na świeżym powietrzu. To nie wymaga dodatkowego komentarza.
Można dodatkowo przyjmować pozytywnie wpływające na mikroflorę jelitową określone probiotyki. To one bowiem walczą i niszczą patogeny, ale też produkują takie same związki w jelitach jakie powstają w mózgu podczas odczuwania przyjemności. Dawno temu mówiło się, że „przez żołądek do serca”, ale wtedy jeszcze nikt nie badał pod mikroskopem bakterii ze śluzówki przewodu pokarmowego. Obecnie coraz więcej wiemy o ich roli i ich zdecydowanym wpływie na zachowanie zdrowia. Warto więc im pomagać, aby one miały szansę pomóc i zadbać o nasze zdrowie w Nowym Roku.
Czego wszystkim bardzo życzę!
Dr n. med. Tadeusz Oleszczuk
Inne artykuły Autora: http://coachingwspodnicy.pl/czego-naprawde-potrzebujemy-dla-zachowania-urody/
fot. Pixabay.com