Od depresji do szczęścia. Rozmowa z Agatą Komorowską

Czym jest dla Ciebie szczęście?

To stan spokoju, harmonii, uczucie ciepła płynącego z wewnątrz, to miłość do siebie samej i otaczającego mnie świata bez względu na okoliczności. Można stracić kogoś i nadal być szczęśliwym, choć bardzo smutnym i pogrążonym w żałobie. Można doświadczyć wielu przeciwności i nadal być szczęśliwym. Szczęście to także przyzwolenie na doświadczanie wszystkich aspektów życie, tych miłych i tych mniej przyjemnych. Szczęście to wiara, nadzieja i miłość. Szczęście, to umiejętność życia, jak dziecko w dorosłym świecie.

Możemy uczyć się szczęścia od dzieci?

Dzieci są szczęśliwe, chociaż kiedy nie dostają tego co chcą, albo dostaną od kolegi łopatką w głowę, to rozpaczają. Dzieci pozwalają sobie na przeżywanie negatywnych emocji, a kiedy już wypłaczą je i wywrzeszczą, wracają do równowagi i są nadal szczęśliwe. Człowiek dorosły pewnie nie wrzeszczy w biurze, kiedy dostanie wypowiedzenie z pracy, ale może iść do domu, zwinąć się w kulkę, wypłakać i pozwolić na to, by ten cios przeszedł przez każdą komórkę jego ciała.

Poczucie szczęścia pozwala nam na lepsze znoszenie smutków?

Potrzebujemy wiary w to, że każde zdarzenie, każdy cios, każda porażka jest dla nas dobra. Jest po to byśmy się czegoś nauczyli, wyciągnęli wnioski, przenieśli się na wyższy poziom samoświadomości. Ta akceptacja zdarzeń pozwala cieszyć się nawet tymi negatywnymi, bo one motywują do zmian na lepsze. Szczęście to harmonia pomiędzy Sercem, Ciałem, Duszą i Rozumem. Kiedy Serce wytycza cele, Rozum pomaga go osiągnąć, Ciało jest zdrowe, a Dusza śpiewa.

Bardzo podoba mi się ta definicja szczęścia. Ładnie o nim piszesz.

Jestem szczęśliwa. Czuję się bezpieczna sama ze sobą, mam w sobie ogromne pokłady miłości i rozdaję ją na wszystkie strony. Nie kocham po to, by coś dostać, tylko po to by kochać. Dzielę się swoją miłością, a to mnoży moje szczęście.

Czy zawsze tak było?

Nie, oj nie. Żyłam pod presją wszystkich „muszę” i „nie mogę”, „nie wypada” i „tak trzeba”. Niewiele w tym było mnie samej. Byłam zbiorem ról i oczekiwań otaczającego mnie świata, a to nigdy szczęścia nie daje. Może przynieść sukces zawodowy, a nawet osobisty, ale w głębi duszy, w zakamarkach serca coś wyje, coś szlocha i nie umiemy się tymi sukcesami cieszyć.

Co byś poradziła kobietom, które pragną szczęścia ale nie mogą go zaznać. Od czego zacząć?

Zacząć należy od poznania siebie. Od zadania sobie pytania „kim jestem” i „czego chcę”. Dlaczego jestem tu gdzie jestem i czy to jest moje miejsce, czy też rola, na którą się tylko zgodziłam, bo ktoś tak chciał, bo wszyscy tak robią, bo tak wypada, trzeba. Potrzebne są szczere odpowiedzi na te pytania. To dobry start, by zacząć wracać do siebie, by zacząć siebie poznawać i odpowiadać na własne potrzeby.

Jesteś mamą. Czy Twoim zdaniem dzieci dają szczęście?

Nikt nie może dać Ci szczęścia. Szczęście nosi się w sobie. Więcej, jeśli go nie masz w sobie, to nie dasz go dzieciom i one też będą nieszczęśliwe.

A mąż? Partner? Czy można być szczęśliwym bez mężczyzny u boku?

Zawsze szczęścia jest więcej, gdy dzieli się je z kimś. Jednak, tak jak powiedziałam, szczęście to stan naszej duszy, temperatura serca. Bez partnera można żyć i być szczęśliwym, ale przyjemnie jest to szczęście z kimś mnożyć.

Masz czwórkę dzieci. Dla jednego jesteś rodziną zastępczą, masz również chłopca, który urodził się z zespołem Downa.

Dziecko z zespołem Downa to wyzwanie dla szczęścia. Można walczyć, można się zmagać i nie zgadzać. Można tracić czas i energię na próby pokonania choroby, czy niepełnosprawności bliskich, albo można je zaakceptować i zacząć zauważać piękno w tym co niedoskonałe.

Czy czujesz choć trochę smutku, żalu, że masz chore dziecko?

Tak, czasem mi smutno, że nie mogę dyskutować z Krystianem na temat życia, bo jest w nim tyle życiowej mądrości, że aż żal, że tego nie można zwerbalizować, spisać i podać dalej. Ale on uczy całym sobą, cieszy się całym sobą, złości całym sobą, kocha całym sobą. To najmądrzejszy nauczyciel życia.

Bez miłości nie wychowamy szczęśliwych dzieci. Co jeszcze potrzebujemy im dać by były szczęśliwe?

Bezwarunkową miłość i akceptację. Większość z nas tę bezwarunkową miłość opacznie rozumie. „Musisz chodzić na te zajęcia, bo one są dobre dla Twojej przyszłości. Wiem, że nie lubisz i nie chcesz, ale trzeba. Robię to, bo Cię kocham. Kiedyś to zrozumiesz.” Robimy mnóstwo rzeczy dla przyszłości naszych dzieci. Robimy to, bo o nie dbamy i tak bardzo kochamy, że chcemy by w przyszłości były szczęśliwe. Ale nie zauważamy, że to nasza projekcja ich szczęścia. Nie pozwalamy naszym dzieciom być sobą. Wymyślamy je i twardo realizujemy nasz plan. Nasz plan, nie ich, bo przecież są za małe i jeszcze nie wiedzą czego chcą. My wiemy lepiej. A co z teraz? Jeśli dziecko nie nauczy się wierzyć we własne uczucia, własne potrzeby i własne JA teraz, to wyprodukujemy nieszczęśliwego człowieka. Akceptacja i bezwarunkowa miłość, to pokora wobec tego kim nasze dziecko jest. To zachwyt w obserwowaniu jak ono samo siebie odkrywa, to wspieranie go w tych odkryciach. Ada (5) we wrześniu chce chodzić na wszystkie zajęcia dodatkowe. Jest wszystkiego ciekawa. Zapisują ją na wszystkie. Z czasem się wykruszają, bo jednak na balet ma zbyt duży temperament, na piłce nożnej są same chłopaki, a ona chce coś z dziewczynkami. Zostaje karate i rękodzieło. Pięknie! No ale jak to wpłynie na jej przyszłość? Taki brak konsekwencji! Jak się człowiek na coś decyduje, to trzeba konsekwentnie to skończyć… Czego moje dziecko się nauczy? Nauczy się, że ciekawość życia jest bezpieczna. Nauczy się, że warto czegoś spróbować, chociażby po to by stwierdzić, że to nie jest to, czego chcę. A jeśli nie, to mam prawo z tego zrezygnować i zająć się czymś, co sprawia mi przyjemność. Tak rodzą się pasje, które przeradzają się w kariery pełne sukcesów i satysfakcji.

Ja podążam za moimi dziećmi, zamiast wytyczać im drogę.

Chciałabym Cię jeszcze zapytać o depresję. Otwarcie mówisz o tym jak się z nią zmagałaś ale też dzielisz się tym, jak sobie z depresją poradziłaś.

To temat książka [uśmiech]. Źródło depresji tkwi w życiu niezgodnym z naszym Ja. To dysonans między Sercem a Rozumem, który trwa latami i ostatecznie powoduje chorobę. Przykład: mały artysta, który został lekarzem, bo rodzice nie akceptowali jego artystycznej duszy. Jako osoba bardzo ambitna, jest dobrze wyuczonym lekarzem, może nawet robi karierę naukową, ale wraca do domu i cierpi. Życie mu się nie układa. Ożenił się z panią doktor, razem jeździli na sympozja. Tylko, że wszystko to zostało zbudowane Rozumem, zabrakło Serca i Duszy. Może nawet stać go na to, by kupić sobie ładny obrazek i powiesić go w salonie. Tylko patrząc na ten obraz czuje tęsknotę, bolesną dziurę w duszy, jakąś pustkę, której nie jest w stanie niczym wypełnić. W jego życiu brak pasji, brak szczęścia w nim samym, bo on już nie istnieje. Istnieje Pan Doktor, którego ktoś wymyślił, a on się na niego zgodził. Trudno jest z tego miejsca zawrócić. Dlatego najłatwiejszym rozwiązaniem są środki antydepresyjne. Mało kto decyduje się na poznanie siebie, bo lęk przed tym, że droga do szczęścia będzie wymagała zmian jest zbyt wielki.

Jaki był Twój pierwszy krok ku zmianie?

Zdecydowałam się stanąć twarzą w twarz ze sobą, poznać siebie, swoje potrzeby i pragnienia i krok po kroku zaczęłam wracać do siebie. Zaczęłam od poznawania własnych pragnień w najprostszych, najzwyklejszych sytuacjach. „Jakie chcesz ciastko?” pytałam siebie w cukierni. I tu rozgrywała się walka między Sercem, a Rozumem. Serce chciało bezę malinową, a Rozum natychmiast torpedował: za dużo kalorii, już ją jadłaś, to może coś nowego tym razem, a co powiesz na szarlotkę?” Zmiana zaczyna się od dialogu ze sobą. Ja teraz cały czas ze sobą rozmawiam. Jestem dla siebie bardzo wyrozumiała, życzliwa i pełna empatii.

Najszczęśliwszy moment w Twoim życiu to…

To było dwa lata temu. Siedzę na balkonie w wynajętym mieszkaniu. Świeci słońce, ogrzewa moją skórę. Trzymam w ręku szklankę zimnej wody z cytryną, a promienie słońca załamują się i rozszczepiają na krawędzi szklanki tworząc takie małe, moje własne słoneczko. Pamiętam ten spokój, który był dla mnie bardzo ważny po długiej walce rozwodowej, po przejściu etapów „nie do przejścia”. Często o tym myślę, bo ta chwila symbolizuje mój wewnętrzny spokój, słońce, które jest tylko moje, światło, które świeci tylko dla mnie, choć wszyscy ludzie na świecie mogą się nim cieszyć. Ile osób je zauważa, ile umie docenić i cieszyć się nim? Na tym polega szczęście.

Czyli?

Na tym, że cieszymy się z rzeczy zwykłych i oczywistych i odkrywamy je każdego dnia na nowo i każdego dnia one wprawiają nas w zachwyt.

Rozmawiała Katarzyna Magdalena Domańska

Agata Komorowska
Autorka bloga Agata Komorowska, którego pisze z wielkiej miłości – do siebie, swoich dzieci i do każdego z nas. Pisze szczerze o życiu i jego blaskach i cieniach. O dzieciach, adopcji, zespole Downa, depresji, rozwodzie, o miłości i szczęściu. Piszę, bo kocham życie i kocham o tym pisać – wyjaśnia. Założyła także stronę zespol-downa.pl gdzie radzi, by tę odmienność nie tyle pokonać ile pokochać.

→ Pytanie coachingowe: Czym jest dla Ciebie szczęście?