Jak napisać swój scenariusz życia?

Dalajlama zapytany o to co najbardziej zadziwia go w ludziach, odpowiedział:
„Człowiek, ponieważ poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze.
Następnie poświęca swoje pieniądze, by odzyskać zdrowie.
Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości.
W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości.
Żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć,
po czym umiera tak naprawdę nie żyjąc”.

Kiedyś czytając ten tekst, wydawał mi się nie w pełni prawdziwy. Myślałam, przecież ludzie młodzi są zdrowi, mogą się realizować zarabiać pieniądze. Kiedy będą chorzy to muszą mieć te pieniądze aby się leczyć. Przecież każdy powinien planować swoją przyszłość, wracać do przeszłości, do wspomnień.
Jednak dzieją się w życiu ludzi różne sytuacje niezaplanowane, jak na przykład choroba, odejście kogoś bliskiego, rozwód, które potrafią zmienić perspektywę patrzenia. Są to wydarzenia, które nas głęboko dotykają. Jest to silny bodziec, który wywołuje u nas reakcję .
Ale jaką?
Czy zatrzymujemy się wtedy i spoglądamy w głąb siebie? Czy zastanawiamy się jak nasze życie wyglądało, a jak może wyglądać po tym co nas spotkało? Jaki scenariusz życia do tej pory realizowaliśmy a jaki dalej będziemy? Czy będziemy pisać go sami, czy też poddamy się płynącemu czasowi i ludziom, którzy będą pisać go za nas?
Miałam wiele pytań, gdy pewnego dnia mój organizm zastrajkował, odmówił posłuszeństwa (w 2012 zdiagnozowano u mnie Hashimoto). Zrozumiałam wtedy, że Bóg daje mi lekcję do odrobienia. Co mogłam zrobić?
Czytając na nowo słowa Dalajlamy, zdałam sobie sprawę jak bardzo są one prawdziwe.
Najważniejsze jest aby znaleźć w życiu taki moment, w którym człowiek potrafi się zatrzymać by zacząć pisać własny scenariusz życia. Mając odwagę popatrzeć wstecz i zamknąć poprzedni rozdział. Nauczyć się żyć tym co tu i teraz, nie bacząc na to co będzie jutro .
Dawny scenariusz mojego dnia był prosty. Rano pośpiech, bo do ostatniej chwili próbowałam skraść jeszcze jedną sekundę snu, szybkie, „jakieś tam” śniadanie, dzieci, szkoła, praca, zakupy. I pewnie jak większość kobiet i mnie dopadała – nie wiedzieć skąd – godzina 10 wieczór. Jeszcze jakieś pranie ,obiad. A na drugi dzień? No cóż, to samo. Jak to piszę przypomina mi się film Marka Koterskiego ,,Dzień Świra” -NUDA, RUTYNA powodująca coraz większe frustracje, zmęczenie.
I wtedy przyszła choroba .Zatrzymanie się. Czas na spojrzenie w siebie. Jak teraz powinien wyglądać scenariusz mojego dnia, tygodnia, miesiąca ,roku i życia? .Kim jestem teraz i kim chce być ?
Zdałam sobie sprawę, że nie chcę odgrywać tych wszystkich rutynowych ról. Wiedziałam, że chcę poczuć życie tu i teraz, że chcę go dotykać, cieszyć się i dzielić nim. Że miłość płynąca prosto z serca, obdarowywanie innych, wspieranie drugiej osoby to najwspanialsza rzecz, która może nas spotkać.
Mój scenariusz długo pisali inni, ale dzięki chorobie, która mnie dotknęła dane mi jest od paru lat pisać go samej. Co jest największym i najwspanialszym darem. Jest to dar podróżowania własnym życiem w zgodzie z sobą, naturą i ludźmi. Przez te lata choroba uczyła mnie kim tak naprawdę jestem ,ile mogę dla siebie zrobić, co mi służy a co zabija. Zmieniałam się i zmieniało się moje środowisko. Los spotyka mnie z niesamowitymi ludźmi, którzy mnie wspierają, rozwijam się, jestem zakochana w naturze, zdrowym jedzeniu, świadomym życiu tu i teraz. Mój scenariusz dnia całkowicie się zmienił. Rozpoczynam dzień o 6 rano jogą, medytacją, dziękując Bogu za wspaniały dzień, który dla mnie przygotował. Mam czas na spokojne zdrowe śniadanie i dojechanie do pracy. W ciągu dnia 4 posiłki dziennie przygotowywane prze ze mnie – co było kiedyś niewyobrażalne! Obowiązki domowe dzielę z rodziną , dzięki czemu mam czas na swój rozwój osobisty, jogę, pomaganie innym chorym kobietom. Mam czas na sen.
Moją pasją stała się dietoterapia. Cały czas się szkolę. Mając już swój wiek(53 lata) ukończyłam będąc w pełni czynna zawodowo (jestem dyrektorem sporej firmy -zarządzam i projektuję wnętrza) Dietetykę w Polskim Instytucie Dietetyki, dietoterapię w A4academi i wiele kursów związanych z dietoterapią. Robiłam to z myślą aby pomóc sobie i innym osobom, które są dotknięte tą chorobą . To taka moja misja, aby pomagać innym kobietom, które się zmagają na co dzień z różnymi dolegliwościami. Bo nie wystarczy łykać tabletki. Trzeba zmienić w swoim życiu całe podejście do siebie, wyzwolić się ze stereotypów, odnaleźć siebie i siebie pokochać. Wnieść do swojego życia uporządkowanie, prawdę , miłość, spokój umysłu i duszy. Wyjść ze swojej pozornej strefy komfortu, zawalczyć o siebie i zacząć się rozwijać. Mnie pomogły w tym wszystkim wspaniałe warsztaty prowadzone przez Agnieszkę Maciąg. Jej przemiana, osobowość, miłość, prawda, którą reprezentuje obudziła we mnie wszystko co najlepsze. Pomaga mi w tym również joga i medytacja. Pracowałam nad sobą i dalej pracuję. Jest to najlepsza droga i największa przygoda w moim życiu. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem spełnioną żoną i mamą dwóch dorosłych synów, a moje zdrowie czuje się całkiem nieźle!
Wiem, że jeżeli w swoim życiu będziemy potrafili każdego dnia pisać nowy scenariusz z samych głęboko płynących prosto z serca uczuć i miłości to rzeczywiście będziemy na dobrej drodze by uczynić go czymś wielkim.

Beata Abramczyk

Zobacz poprzedni wpis Beaty Abramczyk: http://coachingwspodnicy.pl/jak-pielegnowac-kobiecosc-i-dzielic-sie-jej-darami/

Więcej na stronie autorskiej: http://www.beataabramczyk.pl/

/Fot. Matylda Sobolewska/