Powiedziałaś, że nie jesteś typem kobiety, która pół poranka spędza przed lustrem.
To prawda.
A ile masz par butów?
Zależy jakich. Sportowych z piętnaście, a wizytowych pięć—sześć. Ale wiem, do czego dążysz [śmiech]. Gdyby nie moja przyjaciółka Viola Piekut, na tych wszystkich imprezach prezentowałabym się jak strach na wróble. Dzięki temu, że szyje mi ubrania, jakoś wyglądam. Większość projektów dla mnie ma kieszenie, bo Viola wie, że nie umiem nosić torebek, zawsze je gdzieś potem zostawię i dlatego wszystko upycham po kieszeniach [śmiech]. A jak nie ma kieszeni, to na imprezę idę z torebką Violi, bo własnych mam jak na lekarstwo.
Antygwiazda.
Dokładnie tak! Słowo „gwiazda” to dla mnie największa obelga! [Śmiech]
Domyślam się jednak, że na rauty chodzisz z konieczności. Dominuje na nich przecież „gadanie o niczym”, poklepywanie się po ramieniu, prawienie sobie nieszczerych komplementów…
Dlatego zazwyczaj o godzinie dwudziestej drugiej już mnie nie ma. Ważniejsze jest wyspanie się, bo następnego dnia czekają mnie praca, trening i milion obowiązków. Nauczyłam się też nie tracić czasu na ludzi, z którymi nie chcę przebywać. Powoli uczę się asertywności i szanowania swojego czasu.
A ścianka? Lubisz się na niej pokazywać czy traktujesz to jako konieczność?
Ścianka budzi we mnie strach. Nie jestem biegła w trendach, modzie, makijażach itd. Bazuję tylko i wyłącznie na wiedzy i talencie Violi, Ani Użyńskiej, która mnie maluje, i Milek Design, którzy tworzą cuda na mojej głowie. Zawsze jednak można liczyć na jakąś wpadkę Jabłczyńskiej. A to okazuje się, że mam siniaki na nogach po maratonach MTB, innym razem wychodzi kolarska opalenizna do połowy uda i połowy ramion. Potrafię też rozmazać się, zanim dotrę na słynną ściankę, i nie sprawdzić wcześniej, jak wyglądam, albo nie daj Boże poprawić coś sama… Wtedy już jest dramat [śmiech]. Nie mam pewności siebie, która pozwoliłaby mi czuć się tam swobodnie. Wiem, że i tak większość obserwujących liczy na jakąś wpadkę, bo to się najlepiej „sprzeda”.
Co mówisz, kiedy ktoś cię pyta, kim jesteś z zawodu?
Radcą prawnym. Bo czego ja się uczyłam? Prawa. Studia prawnicze, egzamin państwowy — radcowski. Dłużej zajmuję się aktorstwem, ale aktorstwa nigdy się nie uczyłam. W tym kierunku również się rozwijam. Aktorstwo jest trochę jednak hobby, może nawet odskocznią od tego, z czym mam do czynienia w zawodzie radcy prawnego. Tu także ciągle muszę się rozwijać — w aktorstwie już nie tak bardzo. Nie chodzę do szkół, nie robię kolejnych kursów.
Nie miałaś nigdy takiego pomysłu?
Oczywiście, że miałam. Przy czym, wiadomo, sukces aktora na pstrym koniu jeździ — raz się podobasz, a raz nie, raz cię chcą zaangażować, a innym razem nie chcą. Możesz się także „przejeść” — i myślałam już dziesiątki razy, że mi się to zdarzy. Loteria. Sukces w zawodzie prawniczym jest konsekwencją konkretnych zdarzeń, czyli sukcesów twoich klientów. Wygrywasz sprawę, robisz kolejne studia, chodzisz na konferencje, szkolenia… Wiesz, że idziesz do przodu. Jest to wymierne i zależne od ciebie, twojego uporu i konsekwencji. Na aktorstwie twoja działalność publiczna wcale się jednak nie kończy.
Nie uważasz, że zajmowanie się tyloma rzeczami jednocześnie wizerunkowo źle wpływa na postrzeganie ciebie jako tzw. poważnej prawniczki? W dzieciństwie zespół muzyczny Fasolki, potem Tik-Tak, dubbingowanie bajek dla dzieci, wreszcie udział w Tańcu z gwiazdami czy w Jak oni śpiewają…
Wiadomo, że się tym przejmuję. To, co inni mówią na mój temat, często mnie dotyka. Mam swoje emocje, uczucia. Na koniec dnia zawsze jednak muszę pomyśleć o sobie. Jeżeli sprawia mi to frajdę, to czemu mam z tego rezygnować? Sama się uczę, jak to połączyć, żeby nie wzbudzać niepotrzebnej sensacji. Jest to niezwykle trudne i rzeczywiście mi to niekiedy przeszkadza. Takich momentów jest jednak mniej — plusy zdecydowanie przeważają. Najważniejsze, że mnie jest z tym dobrze, a całego świata nie uszczęśliwię, trudno.
Odrzucenie udziału w reklamie zagranicznej firmy to lokalny patriotyzm?
Mam coś takiego w sobie. Chociaż bardzo mnie denerwuje to, co się dzieje w naszej polityce. To, co się wyprawia i wykrzykuje na marszach w Święto Niepodległości. Z równowagi wyprowadza mnie powszechny w Polsce hejt, ocenianie ludzi, których się nie zna i nie widziało…
Nie myślałaś, żeby wyjechać?
Może na trochę, poznać innych ludzi, inną kulturę… Ale na pewno nie na zawsze. Jestem patriotką z krwi i kości. Ilekroć spotykam za granicą rodaków, sprawia mi to zawsze wiele radości.
Widziałem, jak żywiołowo reagujesz na rodaków kibicujących na trasie maratonu w Nowym Jorku.
Za granicą odzywa mi się niedostrzegany na co dzień patriotyzm. W Nowym Jorku spotkałam najbardziej niesamowitą i życzliwą Polonię. Dzięki nim w ogóle udało mi się ukończyć ten morderczy dystans. U dwójki Polaków, których wcześniej nie znałam, nocowałam. Przyjęli mnie jak rodzinę.
Joanna Jabłczyńska w rozmowie z Kubą Frołowem, Biorę z życia wszystko, Warszawa 2016 r.
Joanna Jabłczyńska o sobie:
Zawsze najtrudniej opowiadać i pisać o sobie samej. Tym bardziej, że moje życie do nudnych na pewno nie należy, a miejsca tu niewiele. Najchętniej ten opis pozostawiłabym moim Przyjaciołom, którzy znają mnie najlepiej. Z racji posiadania nadprogramowej energii, łączę zawód radcy prawnego z zawodem aktorki i sportową pasją. Jestem rodowitą warszawianką, która pomimo miłości do swojego miasta opuszcza je gdy tylko jest ku temu okazja, aby poznać jak najwięcej ciekawych ludzi, miejsc i kultur. Część z Was zna mnie od czasów mojego dzieciństwa, gdy występowałam w zespole „Fasolki” i programach dziecięcych takich jak „Tik-Tak” czy „Teleranek”. Dzięki zaangażowaniu moich Rodziców i Przyjaciół, a także ogromnemu szczęściu, udało mi się następnie przejść castingi do takich produkcji jak film „Nigdy w życiu” oraz seriali „Trzy szalone zera”, „Klan”, czy „Na Wspólnej”, w którym praca przyniosła mi największą popularność i możliwość udziału w takich programach jak „Taniec z Gwiazdami” czy „Jak Oni Śpiewają”. Wszystkim, którzy naprawdę chcieliby wiedzieć kim jestem, polecam pozostałą część tej strony internetowej, a także obserwowanie moich poczynań na FanPage’u na Facebooku i Instagramie.
→ Pytanie coachingowe: Co byś zrobiła, gdybyś miała więcej odwagi?